Nie dygniemy nigdy, dobrze wiesz, że nie masz racji
Dzień fifla Glon i Sykuś syk, syk
Zjednoczony Poznań, Decks, Peja, PC Park
Tak bezimiennie inny świat, poznańskie granie na pierwszym planie
Chcesz czy nie, tak też zostanie
Tak ma być, Lutawhuiklik
Prawdź fascynację, gdy skończę przyznasz rację
Mam przy sobie oblanację wjeżdżasz teraz w Luty stację
My cię odbieramy, posłuchaj czy to zmiany
To Krumb Snatcha kruszy ściany od zawsze tak biegamy
Szary krajobraz kochamy, kopii brak ciągły trop kany
Listy pełne uwielbienia, niewiele to zmienia
0 603 mam ci coś do powiedzenia
Nie próbuj nas powielać na nic twoje skojarzenia
Klika luty nie Boot Camp nie pasuje? Do widzenia!
Teraz trochę o sobie małolat ma swobodę
I to w podwójnym znaczeniu szacunek w pierwszym podejściu
Wiem coś o tym, bo to jest tu…
Nikt tu nie musi udawać chcesz pytanie nam zadać?
My nie gwiazdy estrady bujany nie odpierdalamy
Światło daję dla odmiany a my rapów słuchamy
Mocne wielkopolskie chlamy każdy kiepski już wyśmiany
Utwór na lato olany hardcore w Poznaniu jest grany
Na ulicach uprawiany, wiem na gorsze idą zmiany
Tego nie przeczytasz w prasie tutaj żyje się inaczej
Orientuj się bracie, bo zostaniesz golas, płaczesz?
Nikt ci łez tu nie pokaże, kto pomoże to przyjaciel
Przysługa za przysługę ja tym samym się odznaczę
Każdy więcej chce od życia byle czym się nie zachwycam
Ale doceniam wszystko, bieda biła mnie blisko
Mam full lekcji na przyszłość ochłap może znaczyć wszystko
Analizowanie zdarzeń nieraz nie przychodzi łatwo
Jeden błąd i światło zgasło na ulicy wciąż ciasno
To walka o wpływy czarny mrok wypełnia miasto
Wychylam się gdy warto, w obronie staję twardo
Twardość jest tu rzeczą ważną, żeby przetrwać walkę własną
W centrum zainteresowań na językach durnych gapiów
Stało się, no trudno, ja tu żyję i wiem jedno
W świetle reflektorów pewno opowiem niejedno
Na przekór gówniarskim tekstom supahardcore’owym MC’om
Co flowują gadkę błędną, bo gówno o życiu wiedzą
Ja widziałem już wiele jeszcze dużo przede mną
Gibon Białoręki bierz to, bierz to, bierz to, bierz to
Bierz to jak chcesz, atakował Peja wesz
Teraz już wiesz ja widziałem swoje też
I widziały swoje, widziały swoje, widziały swoje
Zdegenerowane oczy moje, oczy twoje
Czy widziały swoje zdegenerowane oczy moje
Widziały tylko albo aż tyle
Tyle o ile sięgam pamięcią w te chwile
Dawno przed Whuiluta stylem
Za młodu odkryłem nie pierwszy zaznaczam
Chore istnienie koło zatacza, życie bije plaskacza
Jeden błąd, chwila nieuwagi wystarcza
By z gracza jak z myśliwego zwierzyną zostać
Jak tej sytuacji nagle sprostać
Trudno z tej pułapki się wydostać, mam na to sposób
Wspólna luta siedmiu osób, nieustanna walka z przeciwnością losu
Dzień za dniem, dzień za dniem, podświadomości wojna trwa
Dobro przeciw siłom zła, tak ja wiem żyje się ciężko
Tak ja staram się by nie przypieczętować tego klęską
By z tej walki wyjść zwycięsko, do celu po trupach
Tu ukryta moja Luta na siedem pysków skuta
Na zawsze hardcore nuta
Mef i Mientha moja powieka na pół przymknięta
Bo to Any, any, Many, many reprezentant
Prawdziwe gówno tak jak THC 'u zabójcza substancja
Nie myl pojęcia, każda luta coraz bardziej zabójcza
Poznańska nuta tworzy kompozycję
Ustaw się i przyjmij pozycję
Nadchodzi wściekle rozjebana ekipa, pojawia się i znika
Nie ma przeciwnika to przecież Lutawhui produkcje
Dobrze wiesz czego w Poznaniu się słucha
Slums Attack, Blaze, Anymaniakh, Luta
Ruszamy z Lutą do walki, więc przyjmuję mikrofon jak Gimli szykował topór i
zbroję
Co siedmiu to nie dwoje najważniejsze są w hardcore biznesie podboje
I to żeby u swoich ludzi mieć dobrze i zmieścić się w tonie
By w końcu móc spokojnie odebrać laur i usiąść na zasłużonym tronie
Jak super szczur przeżyłem dwa lata ale dalej swoich racji bronię
Chociaż wszystko wokoło w mieście złodziei iw kłamstwie tonie
A ja wszystko spokojnie obserwuję i od kany nie stronię
Bo u nas tak było i będzie, że lepkie paluchy na ulicy są wszędzie
Kiedy nagle w końcu wyjdzie, że to pułapka
I przykładowo kończysz w pierdlu albo na grabkach
Ale i tak dalej życie na wiksie alko i pieprzonych strzykawkach
A wzrok koncentrujesz na demonicznych kotach wariatkach
Dlatego czasem na widoku człowiek stary, że ciebie to nie cieszy
Chociaż wszędzie gdzie się pojawiamy i tak nigdy nie jest jasno od fleszy
A my dalej wymuszamy pierwszeństwo jak na brykach pieszy
Oczy widziały upadki i wzloty bajeczne jak bat w życiu pierwszy
Ekipa cały czas kreuje i pod wpływem uliczno rymo-wierszy
I widziały swoje, widziały swoje, widziały swoje
Zdegenerowane oczy moje, oczy twoje
Moje miasto złą sławą owiane, złą sławą owiane
Tak Południowe Centrum Park, tylu ludzi
Milenium Drug Squad tyle lat, Any rozjebany świat
Co miało przetrwać, przetrwało
WREksa trzy paluchy oznaczały i nadal oznacza
Tak ma być tak już będzie, czerwone maniakalne oczy
Nowy Straff siedzi głęboko pod gruntem i nie daje się zaskoczyć
Razem możemy wszystko przeskoczyć
Kto ocali, kto zaskoczy? Zdegenerowane oczy moje, oczy Twoje
Zdegenerowane oczy moje widziały swoje
Nie list przeboje tylko zielone naboje
I podziemne granie moje Twoje mózgu zwoje
Oto zdanie moje, poparcie spore
Wilson Park Reprezentant drażnić przestań nas PC Park, SLU Gang
Znasz to, słuchaj to, pamiętaj to, zrozum to nie żadne zło
Tylko naszego życia tło raz, dwa, trzy i znowu my
Lutawhuiklik i ja każdy tu to zna
Rap Gra nie podwinięta nogawka tylko prawdziwa gadka
Wolno-mikrofonowa gadka wujka rad dobrych sto
Poznaj, to jest to, gdy na scenie słów objawienie
Jak nieba ciężkie zachmurzenie
Albo słońca zaćmienie poczuj to
Totalne rozluźnienie
W przyszłość spojrzenie i otrzeźwienie
Zdziwienie, zdziwienie…
I widziały swoje, widziały swoje, widziały swoje
Zdegenerowane oczy moje, oczy twoje
TanyaRADA пишет:
- спасибо! От Души!!! ( Улыбаюсь...)все так!!!Liza пишет:
Любимая песня моей мамы