O mały włos miałbym to coś
Straciłem to, złość poczułem, miałem dość
Nie chciałem by w kość dało życie, znów sztos
A ten parszywy los, szuler rozdał lewe karty
Brak szczęścia w grze a w miłości? Wolne żarty!
Trudny, uparty, oto kolejne fakty
Że los płata figle nawet najbardziej twardym
Sprzęt jak morderca zbliża się skrytobójczo
Czy przeżyjesz do rana? Tego dowiesz się jutro
Kocham Cię bracie nawet, kiedy gadasz bzdury
Wiem, że na Twoje problemy często byłem nieczuły
Oddany mojej sprawie mogę tak całą noc
Młode siksy masturbują się słuchając mój voice
Owijać wokół palca najpiękniejsze kobiety
Tam gdzie pieniądz, tam one, uzależnienia, (fetysz!)
Często muszę kłamać, by serca Ci nie złamać
Ty gotowa się załamać, chcesz dzielić ze mną mój dramat?
Moralne zepsucie, zawsze wierny Lucie
Jak mordy skucie dziś nie myślę o pokucie
Oto nowy Slums Attack masz klasyki na cutach
Kocham swego brata, chociaż jest nie z tego świata
Chciałbyś mi powiedzieć jestem coraz bliżej grzechu
Zamiast kartek z wersami potwierdzenia przelewów?
Nie podetniesz mi skrzydeł w czasie, gdy wysoko lecę
Bo kocham moje życie i niczego od Was nie chcę
Jestem żywym dowodem na niezależność i swobodę
W tym fachu prym wiodę a słuchacza nie zawiodę
Bo to muzyka prawdy nie muzyka hipokryzji
Znów nasz syf na wizji i jak zawsze bez fikcji
Że siano ludzi zmienia? Hajs, Kabona? Temat?
Pozostawię to bliskim, bo tylko im jest to oceniać
Im starszy tym bogatszy coraz bliżej nagiej prawdy
Wiem upływający czas zweryfikuje Twe postawy
Tak naprawdę jestem lepszy niż ta moja reputacja
I docieram dziś do celu choć to nie ostatnia stacja
[Bridge[
Jesteś Judasz, smrodu szukasz?
Kumpla udasz, hajs wyłudzasz?
Nie trzymaj sztamy z ludźmi, którym jest wszystko jedno
Bo powinie Ci się noga, i od życia przyjmiesz wpierdol
Weź od nich odbij! Nie mają nic do stracenia
Więc pociągną Cię za sobą, to tej znajomości cena
Ze mną nie zginiesz! A ja z Tobą? Tego nie wiem
Ostrzegali, się przejedziesz, nie słuchałem, byłem pewien
Przyjaciel najważniejszy, nie umniejszy Twych zasług
Potrafi docenić charakter przekazu…
Być oddanym mężem a nie zdradliwym wężem
Już za późno na to wszystko, dziś przy innej się prężę
To nie pierdolona fikcja, chcesz spójrz na szklany ekran
Nie gram na ludzkich uczuciach jak twórcy reklam
Gardzisz tym światem, który nie jest dla Ciebie?
Przeraża cię ta wizja, wiesz, że możesz go nie mieć?
Więc na wyrost nam jedziesz, lecz uważaj, gdy Ci wyjdzie
Ile warte będą słowa, które kładłeś na bicie?
Chcę, zaspokajam prymitywne instynkty
Potem przepraszam śląc do Nieba modlitwy
Nie byłem, nie jestem, nie chcę i nie będę
Przerysowana postacią, tacy nie zyskują, tracą!
Lepiej mi jebnij, kiedy masz na to szansę
Ja nie odpuszczę, to nazwę rewanżem
A tu dystans się liczy, lecz ja go często nie mam
Do zbyt wielu spraw, wciąż na kogoś się gniewam
Masz coś przeciwko? To Cię skurwysynu mierzi?
Oskarżasz mnie o rozluźnianie społecznych więzi?
Chcesz wiedzieć sukinsynu jak to jest, naprawdę idzie?
Dasz radę to ogarnąć? (Zamień się ze mną na tydzień!)
To my co bez przerwy psujemy Ci nerwy
To dzieciaki z ulicy a nie «Dzieci z Bullerbyn»
Kobiety znów płaczą ja płacze przez kobiety
Romanse, podniety, konsekwencje niestety
Są zbyt bolesne, wpierw rozkosz dziś pretensje
A ja nadal w tym jestem, a «Odpał» jest protestem
Nadal hardcore’owy to mój powód do dumy
Nie nagrywam moich zwrotek na popowe albumy
Skończymy pracę z płytą i na trasę od nowa
Ja nie będę oponował by stała się diamentowa
To nasz kolejny cel! Idź sobie tej!
W biel odziana Jesabel nie kuś mnie E!
Poznam Cię w moment po tych tanich kosmetykach
Po tych blond kosmykach, czego chcesz? (Zmykaj!)
Z dragami eksperyment, masz do tego sentyment?
Zapomnij o tym synek, nie? Spadaj skurwysynie!
Przed knajpą Iros, weź ziom kup mu gyros
Weź mu na wynos, bo do środka go nie wpuszczą
Bo nie jest odziany na tyle by tam usiąść!
Bo jego smrodem się dusząc nikt nie zechce tu szamać
I nie ma, co tu kłamać sytuacja jest zjebana
Możesz sam tak kiedyś skończyć, chociaż z Ciebie kawał drania
To kup mu te żarcie dzięki dostaniesz w zamian!
Nie trzymaj sztamy z ludźmi, którym jest wszystko jedno
Bo powinie Ci się noga, i od życia przyjmiesz wpierdol
Weź od nich odbij! Nie mają nic do stracenia
Więc pociągną Cię za sobą, to tej znajomości cena
Ze mną nie zginiesz! A ja z Tobą? Tego nie wiem
Ostrzegali, się przejedziesz, nie słuchałem, byłem pewien
Przyjaciel najważniejszy, nie umniejszy Twych zasług
Potrafi docenić charakter przekazu…
TanyaRADA пишет:
- спасибо! От Души!!! ( Улыбаюсь...)все так!!!Liza пишет:
Любимая песня моей мамы