To był normalny poranek, Krzysztof znów robił śniadanie
Krystian grał w CS’a i się cieszył, że ojebie szamkę
Krzyś robił jajko i grzankę, Krystian wolał zjeść kanapkę
Lecz pominął o tym wzmiankę, bo się szanowali z bratem
Krzysztof lubił i się opchał, tak jak wczoraj towar opchał
Myśląc to sobie przypomniał, myślał diling dobra opcja
Krystian znów dostawał baty od lepszych od siebie graczy
Podkurwiony krzyczał 'szmaty zapierdole wasze matki'!
I tak mijał im poranek, każdy czuł, że coś się stanie
Każdy poczuł i się stało — Krystianowi stanął
Krzysztof wiedział, że od hery kutas brata stał raz kiedyś
Krzyś wziął towar poszedł żeby brat nacieszył się z erekcji
Śrut zna blanty nie od wczoraj szósty rok już po gibona
Dzwonią ziomy i nie ziomy, interesy idą w topach
Z twarzy jest parchaty chłopak, suki nie chcą się z nim kochać
Jest jebanie jak jest koka skminił i zaczął dilować
Śrut miał brata, wołali na niego Kapar
W jego lufce zawsze kapar, stąd ta ksywa
To morda prawdziwa i tym razem nie inaczej
Jak podszedł do niego Maciej palił z lufki i to nie THC
Maciej spytał: «Co tam?» Kapar nie widział na oczy
Ślina z mordy bluzę kropi i nie może się wysłowić
Otarł ryjec i się gapi, pyta: «Ej, szluga dasz mi?»
Maciej na to: «Wypierdalaj! Niech da Ci Twoja stara!»
Maciej myślał «głupi kretyn» jak znów brał szlugi na zeszyt
Odbił, trzeba kupić towar, no bo dzisiaj jebać browar
Śrut już dzwonił do Adama, znów odbiera jego mama
No i mówi «Tomka nie ma», ufa jej, bo go nie ściemnia
Idzie dalej patrzy Michał, więc Śrut pyta go o towar
Michał zaczął freestylować, freestylował po niemiecku
Rapował o starej Śruta, że każdemu ciągnie druta
Śrut mu na to: «Zamknij mordę!» Michał odpowiada: «Dobrze.»
Wyjmuje gibony, myśli sobie, teraz ja tu rządzę!
Rzuca dobrze, dam Ci towar, ale najpierw mi obciągniesz
Nagle podjeżdża policja, są ubrani po tajniacku
Śrut i Michał są w potrzasku, w chuj skupieni, zero wrzasku
Michał nie dał się zaskoczyć, zawsze ma otwarte oczy
Bardzo pewnym szybkim ruchem włożył cały towar w buzię
Policjant musiał to dostrzec, bo krzyczał: «Otwieraj mordę»
Michał szybko mielił buzią, przełknął cały czas się krztusząc
Policjant z twarzy jak Chada nerwowo mu mordę sprawdza
Śruta łapie jakaś szuja, Śrut chce mu wyjebać luja
Widział, że Michał to połknął, zdecydował nie pierdolnąć
Dziś chciał przeżyć noc spokojną, paląc sobie dobre lolo
Ale dzisiaj Bóg nie z nimi, policjanci mają pały
Krzyczą: «Teraz macie gnoje» no i biją ich pałami
Ziomów ostro bolą kości, słyszą wrzask, podnoszą głowy
Idą tam znajome mordy, Krystian z Marcinem są mocni
Bo zwiedzili zakład karny za napierdalanie psiarni
Już wiedzieli co się święci, z bejsbolami siebie pewni
Bez jebania biorą zamach, dla nich to zwykła zabawa
Śrut się zrywa bez wahania, odwzajemnia w słuchu tańca
Ostra akcja, szybki oddech, Śrut wyjebał psu dziewiątkę
Na pamiątkę po tej akcji Śrut opowie przy kolacji
Jak kończą pedały z psiarni, jak chcą zadrzeć z chłopakami
Pełno takich ostrych akcji w głowach mają te chłopaki
Mają w kurwę takich akcji!
Ola miała niezłe cyce, niezłą pipę no i chcice
Poszła w melo jak co tydzień, opierdolić jak codziennie
Dla niej w plener chodzą cwele, na parkiecie jest jej miejsce
W miniówie jak Paris Hilton czuła się najlepszą pizdą
Marcin to stały bywalec, lubił chodzić tu z towarem
Każdy znał go, no i wiedział, że to ogarnięty dzieciak
No i znała go też Ola, czasem sprzedawał jej towar
Każdy wiedział, że w jej oczach dorywał się do jej krocza
W klubie jeden fajny chłopak, Ola niezadowolona
Ale ostro zapatrzona, cipa mokra, furczy błona
Zbierała w sobie odwagę, popalała z lufy trawę
Czuła, że to jest ten facet, co ją dzisiaj ostro zapnie
Marcin nie byle jebaka, zawsze wchodził na kozaka
Ola z góry jest przegrana, ale dzisiaj miała plana
I podbija uhahana, mówi: «Cześć, co tam Marcinku?»
Marcin widząc to w jej oczach, prawie czując zapach z krocza
Mówi: «Luzik» i tak chwilę rozmawiali, coraz bardziej najebani
Im dłużej Olka niepewna, ale jej cipka wciąż była ciepła
Rzuciła mu się na szyję, Marcin zawahał się chwilę
Odepchnął, szukając wzrokiem, czy nie widzi każdy ziomek
Bo Marcin się wstydził byle taniej pipy
Zrobiła to znowu, no i szepcze mu do ucha
Bardziej pewnie, że zapłaci mu konkretnie, jak on w dupę ją wyjebie,
nie chciał tego, ale uległ, wymieniła dobrą sumę
A pieniądze mu nie śmierdzą, więc ją może jebnąć
Chwilę później chwiejnym krokiem, razem poszli w stronę kibla, co się działo
dalej ziomuś tylko możesz się domyślać
Grube melo, grube spliffy, suchy towar, mokre cipy
U Krystiana i u Krzycha znowu siedziała ekipa
Każdy jak halucynacja palił sobie solo blanta
Zbyt wysoka tolerancja przez melanże, to rzecz jasna
Do Śruta zadzwonił tata, nerwowa i spięta gadka
Każdy co tu siedział, wiedział jak wygląda sytuacja
Do Śruta znów wpadła psiarnia, to już rutynowa akcja
Śrut niesezonowa łajza, nie powstrzyma go zasadzka
Morale ciągle wysokie słońce wciąż płonie za oknem
Skład dokańcza palić blanty, szykują się do wyprawy
Dzisiaj w planach dobre suki, dużo wódy, w opcji dołki
Nikt tam nie chce, ale każdy wiedział że może skończyć
Ziomy miały plan na kasę, by wyjebać stąd na zawsze
Do Holandii, palić blanty, no bo każdy lubił blanty
Misja pod przykrywką wódy, każdy wiedział co ma mówić
Jakby im się nie powiodło, mieli by prawdziwy horror
Mieli trzy duże walizki, parę blantów no i whisky
Ubrani na czarno w nocy, nie chciałbyś się na nich natknąć
Cel 20 mil od chaty, służy wciąż płonęły blanty
Myśląc, że to blant ostatni, Krystian ciągnął duże machy
Tak jechali i gadali, wspominali stare czasy
Jak Śrut spadł z mostu do wody, czy jak bił się za pięć złoty
Jak Krzyś zarobił hajs gruby i rozjebał go na kurwy
Albo Marcin najebany rozpierdolił łeb blachary
Krystian już posmutniał z twarzy, bo już czuł co się wydarzy
Nieznajomy świat za oknem, Marcin śmieje się jak Joker
Patrząc w oczy mówi «Krystian cwel! Stara się kurwi»
Krystian siedzi i się smuci, sytuacja go przytłacza
Krzysztof mówi by się uspokoić, no bo trzeba zrobić napad
A co za dużo emocji, to jak zwykle chuj do dupy
«Skupcie mordy, wy pedały» — rzuca Śrutu roześmiany
Wsadź se w dupę tą ironię, skup się, bo ci wypierdolę
Wiedząc, że się kończy trasa niepokoju tych skurwielów
Auto zwalnia, jest u celu na największym zadupiu jakie istnieje
Na tych osiedlach, wśród bólu i cierpienia
Dźwięk urywa się znienacka, Krzysiek zgasił przednie światła
Przygotują się chłopaki, żeby nie narobić draki
W wcześniej ustalonym miejscu długo czeka już Natalia
Pali faje i rozumie że to w chuj poważna akcja
Między chuj wie którym machem słyszy śmiech, wie co jest grane
Uśmiechnęła się do siebie, bo jej przykro było samej
Krystian już prawie zapomniał ten epizod z samochodu
Krzyczy «Elo!» do Natalii, na co Marcin mu przywalił
«Zamknij mordę ty idioto!» — Krystian odpowiada: «No co?»
«Twoja stara, gówno, chuju!» — Krystian już nie odpowiedział
Natalię to rozśmieszyło, zachichotała uroczo
Na Śruta to zadziałało, bo marzył mu się z nią amor
Przywitali się w skupieniu bez zbędnego pierdolenia
Przyodziali kominiary, czarne spluwy i plecaki
Ich plan wcale nie był trudny, ale w kurwę ryzykowny
Milę od nich były tory, po nich jeździły pociągi
Dziś miał jechać taki jeden, co wiózł forsy pełne torby
Miał zatrzymać się na moment, taki cynk dał mordom ziomek
Każdy wiedział, co ma robić, wagon miał być oznaczony
Przyczajone skurwysyny, Śrut już całą łapę obgryzł
Moment dobry, aż zatkało ziomom odbyt
Echo niesie zapach forsy, aż się trzęsą całe tory
20 metrów od nich ziomy obserwują sytuację
Krystian patrzy na Natalkę i ma w głowie penetrację
Pociąg podjeżdża na stację, która żadną stacją nie jest
Zatrzymuje się i cichnie na jakimś zadupiu w lesie
Postu naszło sporo czasu, więc nie ruszają od razu
Obgadali resztę planu, Krystian przybił piątkę bratu
Mieli smak na hajs, pierwsza działała Natalia
Postanowił cały skład, że ona zwiedzie ochroniarza
Wyłoniła się z kryjówki, chwiejnie podeszła do torów
W ręce miała lek na astmę i krztusiła się na pozór
Dostrzegli ją ochroniarze, obcinali ją dokładnie
Powiedziała «Ja mam astmę, proszę, możecie mi pomóc?»
Wymienili spojrzenia, jeden mówi «Proszę z nami.»
Więc się od nich odwróciła i zaczęła biec nogami
Dwójka za nią popędziła, trójka została na straży
Wszystko było zgodnie z planem, nie warto jej lekceważyć
No bo biegła szybciej, niż ten raper Jacek poczuł frazy
Za nią biegnie dwóch brodaczy, niespodzianka czeka na nich
Śrut i Krystian z bejsbolami, każdy cios był w kurwę trafny
Jeden zemdlał od uderzeń, drugi od bicia pięściami
Nie zdążyli podnieść gardy, ziomy szybcy jak gepardy
Pozostało trzech na straży, mieli spluwy, niezłe gnaty
Marcin mówi: «Krystian ty pobiegnij, my cię osłaniamy!»
Krystian wiedział, to podpucha i miał Marcina za fiuta
Ale mu się nie postawił, teraz miał ważniejsze sprawy
Zbliżają do celu się ekipą, strzelaniny chcą uniknąć
Chociaż Krzysiek niekoniecznie, proponuje zająć miejsce
No i trzema trafieniami pozbyć się ostatniej warty
Namierzają trzy, dwa, jeden odlicza Natalia
A chłopacy (bang bang bang)
Krystian chybił los się skrzywił dla nich
Dwóch upadło jeden strażnik schował się za kamień
Chłopacy w potrzasku, bo nie wiedzą, że zadarli z bestią
Bowiem ochroniarz to szycha, pięć medali za walkę z Żółtkami, oddziały
specjalnie, częściej z gnatem niż z kutasem w dłoni
Chłopcy nieświadomi tego namierzają i czekają aż wychyli się skubaniec,
się wychylił - ROTOTOTOTOTOTO!
Marcin leży i nikt nie może uwierzyć, strażnik zmienił położenie
Miał zbyt duże doświadczenie w boju, Krzysztof mógłby dobrze w żyłę strzelić,
trudniej go postrzelić
Marcin leży, krwawi, Natalia zakłada opatrunek
Marcin nic nie mówi, chuj wie czy nie umie, czy nie może
A adrenalina robi swoje, ale ani jeden z nich, ani jeden z nich
Nie żałuje że na to poszedł, minęło mniej niż parę chwil
Coś wybuchło i Krzyś stracił nogę - to był granat
Strażnik w pociągu miał granat i niejeden
Ale rzucił jeden i gdy wybuchł, no to biegiem do nich podszedł
Krystian dostał w mordę chociaż nie wiadomo czy stanęło jego serce,
czy po prostu zamknął oczy
Jak to dalej się potoczy, to nie trzeba się domyślać
Egzekucja na trzech kumplach, a Natalia prysła
TanyaRADA пишет:
- спасибо! От Души!!! ( Улыбаюсь...)все так!!!Liza пишет:
Любимая песня моей мамы